sobota, 25 sierpnia 2012

Sen Kloe / Kloe's Dream.

 
                                              Photo by: Alastair Magnaldo


Till i Kloe Cedrowie mieszkali w miasteczku Nebelin, o którym można by rzec, że było dużą wsią i nikt by się na to nie obraził. Nebelin, położone przy dawnej granicy polsko-niemieckiej, słynęło z lasów, bagien oraz mgły, która spowijała ów miejsce niczym futrzany szal otulający szyję starszej kobiety. Ten dystrykt Królestwa Europy Środkowej uchodził za najbardziej mroczny, gdyż wiele terenów było niezamieszkanych, a część z nich stanowiły wymarłe miasta, w których schronienie znajdywali Odtrąceni. Odkąd w roku 2*7* na północy Królestwa pojawił się masyw górski i Morza Bałtyckie oraz Północne prawie całkiem zniknęły, klimat zmienił się w tak suchy i gorący, że przez jakiś czas w Nebelin rosły drzewka pomarańczowe. Kilkadziesiąt lat później sytuacja nieco się ustabilizowała i powróciły cztery pory roku
strefy umiarkowanej. Wszystkie drzewka tropikalne zamarzły i do tej pory gdzieniegdzie można było napotkać na swojej drodze ich szkielety.
Małżeństwo Cedrów żyło z tego, co dawała im ziemia oraz oszczędności, które zostały po pracy w Królestwie Skandynawii. Oboje, wtedy młodzi i silni, usługiwali na dworze królowej Petunii I i zostali za to sowicie nagrodzeni.
Podczas gdy w Królestwie Skandynawii panowało wiosenne zamieszanie i wszędzie kwitły kwiaty,
mieszkańcy oraz król Europy Środkowej śledzili relacje na żywo z tego cudownego miejsca. Telewizja dotarła tam tego samego dnia, a dziennikarze z zachwytem, który graniczył z histerią, opowiadali o niezwykłości zjawiska oraz że będą informować o wszystkim na bieżąco. Dziwne było to, że oprócz kwiatów nie pojawiły się inne oznaki wiosny, a temperatura powietrza nie przekraczała 0°C. Tym jednak nikt zbyt długo nie zawracał sobie głowy, gdyż estetyczne wrażenia wzięły górę nad wszystkim innym.
Ów wydarzenia miały miejsce na długo przed narodzinami Kloe oraz Tilla, jednak ich matki i babki żyły tamtymi chwilami jakby miały miejsce wczoraj. Till i Kloe, od dzieciństwa karmieni historiami o magicznej, śnieżnej krainie, zdecydowali, każde z osobna, że kiedy dorosną , pojadą do Królestwa Skandynawii i zobaczą wszystko na własne oczy. Tak też się stało.
Po około dziesięciu latach postanowili, już jako para, opuścić Królestwo Skandynawii i powrócić w rodzinne strony. Pewnej wiosny zdecydowali się na dziecko, a w kilka miesięcy później okazało się, że ich potomek będzie dzieckiem niezwykłym.
Najpierw Kloe miała sen, że wychodzi na podwórze i drogę zagradza jej krzak białych oraz czerwonych róż, które rozkwitają na jej oczach. Wzięła jedną z róż do ręki (tę w kolorze białym) i odurzyła ją tak intensywna woń, że aż otworzyła oczy. Till spał sobie smacznie po drugiej stronie łóżka, zupełnie niczego nie
podejrzewając, podczas gdy jego żona miała spieczone policzki i czuła unoszący się w pokoju zapach ich przyszłego dziecka.
Wstała i w swojej mokrej od potu koszuli wyszła na werandę i uważnie rozejrzała się wokół. Jesienne poranki w Nebelin były tak ciche, że można było usłyszeć najmniejszy szmer i hałas, dlatego Kloe nasłuchiwała. Do tej pory przyjmowała ciążę jako coś oczywistego, zaplanowanego i czekała na swojego potomka, jak na kogoś, kto wraca z dalekiej podróży. Dlatego trzeba było godnie przyjąć tego małego podróżnika, dać jej/jemu to, czego potrzebuje, pragnie, o czym marzy. Dziś jednak sen uświadomił Kloe zgoła coś innego. To dziecko nie było jedynie wypadkową małżeńskich planów i wcale nie wracało z dalekiej podróży. Ono jest wielką zagadką i niewiadomą - pomyślała - Mam przeczucie, że rośnie we mnie coś niezwykłego, niepowtarzalnego. Dotknęła swoich kasztanowych włosów i zjechała ręką w stronę brzucha, czule go poklepując.
Zdawało się, że głowa Kloe iskrzyła w świetle porannego słońca niczym aureola. Uwielbiała patrzeć prosto w słońce, nigdy nie brała do serca uwag o jego szkodliwym działaniu. Na mnie działa świetnie - mawiała i stawała na palcach, jakby chciała jeszcze bardziej przybliżyć twarz do światła. Z tego też powodu była przez
własną matkę nazywana złośliwą bestią, ale nieszczególnie ją to wzruszało. Kloe jako mało sentymentalna osoba, kierowała się w życiu głównie pragmatyzmem, dlatego zdziwił ją sen o rozkwitających kwiatach. Nie umiała przyznać, nawet sama przed sobą, że zwyczajnie ją rozczulił. Kimkolwiek jesteś, czekam na ciebie -
wyszeptała i weszła z powrotem do domu.

***

English version soon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz